Wspomnienie o śp. ks. bp. Józefie Zawitkowskim
lis 2020
Dla jednych był poetą – Księdzem Tymoteuszem. Dla innych kaznodzieją – Kochani moi… Tak rozpoczynał każdą homilię, każde kazanie. Był też Biskupem Pomocniczym Diecezji Łowickiej i Biskupem Seniorem. Wspomnieniem o śp. ks. bp. Józefie Zawitkowskim podzielił się o. dr hab. Ignacy Kosmana.
Dla wielu był Prorokiem. A dla nas Niepokalanowian był – Przyjacielem. Często bywał w Niepokalanowie, mieście Niepokalanej zbudowanym przez świętego Maksymiliana Kolbego i konsekrowanych Braci, jak powiedział 31 stycznia 2005 roku, w radiowy dzień modlitw o świętość osób konsekrowanych.
Niepokalanów – Miasto Niepokalanej
Kocham to Miasto.
Tu chodzili i chodzą święci.
Ta świątynia napełniona jest
chwałą Boga
i czcią Niepokalanej Matki mojej.
Tu chodził, modlił się i pracował
taki wielki kapłan, zakonnik,
a przy nim siedemset i więcej
braci we wierze i w konsekracji.
Przed laty przyszły Założyciel stanął przed wyzwaniem: Rajmund, co z ciebie wyrośnie?
Wyrósł mądry z dwoma doktoratami,
pobożny franciszkanin konwentualny,
który za cel sobie postawił:
Wszystko oddać,
świat cały oddać
w ręce Niepokalanej!
Od Niepokalanowa do Grodna,
od Paryża do Nagasaki,
aż po Amalam w Indiach.
Od Niepokalanowa… Tu wszystko się zaczęło. To tutaj w Niepokalanowie bp Józef pytał Niepokalaną: Co ze mnie wyrośnie? I postawił słuchaczy-zakonników przed wyzwaniem i dylematem:
Jestem konsekrowany
a taki nijaki.
Ani ze mnie chwały dla Boga,
ani pożytku dla Kościoła,
ani chluby dla Ojczyzny.
Zachowuję regułę
i dbam o siebie.
Jestem tylko
poprawnym konsekrowanym.
Czy będą w Niepokalanowie
nowi święci?
Czy będą bracia konsekrowani
wszystkich zawodów:
Drukarze, stolarze, złotnicy,
kamieniarze, krawcy, piekarze,
i dzielni strażacy?
OTO JEST PYTANIE. Pozostawił je nam nasz Przyjaciel – do przemodlenia w Kaplicy Wiecznej Adoracji przed Niepokalaną, w której Sercu jest Pan mój i Bóg mój (J 20, 28) – Jezus Chrystus. W Kaplicy, w której panują cisza i pokój, modlitwa i dziękczynienie, wołanie i pokajanie. - Z każdym powrotem z Niepokalanowa stajemy się mądrzejsi i lepsi – przekonywał. W Niepokalanowie Bóg wysłuchuje nasze prośby, bo prosi Go z nami Niepokalana; bo prosi Go z Niepokalaną święty Ojciec Maksymilian Maria. Z nami i za nas się modlą.
Niestety, modlitwa często jest Wielką Nieobecną naszych czasów.
Kiedy, gdzie i jak się modlić? – pytają ludzie. Odpowiedź jest prosta: w Niepokalanowie, w Kaplicy Wiecznej Adoracji – przed Całą Piękną. Przed Maryją. W ciszy. Na klęczkach. Krzyżem na posadzce. W ławce siedząc. Stając w obecności Bożej. W pozycji orans.
Taki nam zostawił testament ks. Józef – biskup, poeta, prorok, przyjaciel.
W jednym z ostatnich kazań żegnał się z nami. Z Niepokalanowem. Z Warszawą. Chrypliwym głosem wyśpiewał łabędzi śpiew: Warszawo, ty moja Warszawo – wołał 16 sierpnia tego roku, jakby przeczuwając to, co ma wkrótce nadejść.
„Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają” – z radością oznajmiali uczniowie wracający ze żniw. Wtedy to rozentuzjazmowanym adeptom Ewangelii rzekł Jezus: „Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica” (Łk 10, 18).
Bóg nie oszczędził Księdzu Tymoteuszowi tego widoku… I nam nie oszczędzono. Pękały i pękają serca przy kościele Świętego Krzyża w Warszawie, przy pomniku Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, przed oknem papieskim w Krakowie, w zdewastowanych kościołach i sanktuariach w wielu miastach Polski.
Polsko, ty moja Polsko!
Czy ja cię jeszcze zobaczę
Polsko ma.
Serca płaczą. A z tego płaczu wyrywa się pieśń: Jeszcze Polska…
Czy nie zginęła?
Póki wiara w sercach żyje,
póki wierna Wisła płynie,
nie zginęła i nie zginie…
Larum grają. Chrystusa, który wyszedł na zewnątrz z krzyżem, prześmiewcy przebrali w tęczowy płaszcz. Oto człowiek! Ludzie zgotowali Mu ten los. I gotują… Wokół rozwrzeszczana gawiedź. Wulgarna gromada woła: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!” (J 19, 15). A obok krzyża stoi milcząca większość, sparaliżowana wściekłością bluźnierców, dla których nic nie jest święte – Historia, Kościół, Ołtarz. Którzy nie słuchają ani Apostołów, ani poetów przestrzegających potomnych:
Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!
Ze światem, który w ciemność już zachodzi
Wraz z całą tęczą idealnych snów,
Prawdziwa mądrość niechaj was pogodzi –
I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi,
W ciemnościach pogasną znów!
(A. Asnyk)
I my wołamy z Poetą naszym i Prorokiem, z naszym Przyjacielem: Sursum corda, Rodacy! Warszawa będzie wolna. Wolni będą Polacy.To nic, że na świecie doznajecie ucisku, miejcie odwagę: Chrystus zwyciężył świat. Chrystus zwyciężył śmierć! (por. J 16, 33). Przypomina nam o tym Pantokrator – Chrystus Zwycięzca i Niepokalana ze św. Maksymilianem i naszym Poetą-Biskupem.
Nie jesteśmy bezbronni. Nasz Przyjaciel zapisał nam w testamencie broń skuteczną – modlitwę u stóp Niepokalanej w Kaplicy Wieczystej Adoracji.Czuwajmy więc i módlmy się w każdym czasie, abyśmy mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym (por. Łk 2, 36). Czas jest bliski – przypomina Nauczyciel. A nasz Poeta i Przyjaciel w pożegnalnym słowie zwraca się do nas żywych:
Ja nie straszę,
ja tylko przypominam,
że to mówi Bóg,
ale ty nie wierzysz w Boga,
bo ośmieliłeś się wejść
na krzyż Chrystusa.
Ośmieliłeś się wejść do Sejmu,
do świątyni prawa,
gdy Prezydent mówił:
Tak mi dopomóż Bóg?
Skąd ty jesteś, dziecko?
Przecież nie z Warszawy.
Nie z Polski…
Czas wyjść z marszów i demonstracji i wrócić na procesję Bożego Ciała. Tam są piękni ludzie, którzy pachną Komunią, a nie cuchną grzechem. Którzy modlą się za Polskę w Europie – Europie, której sumienie umarło, zardzewiało, zgniło.
Niech bezbożni nie uczą nas praworządności! – woła Prorok. I modli się żarliwie:
Ojcze Święty, Janie Pawle II – święty!
Zobacz, co się z Polską stało.
Janie Pawle teraz przyjdź.
Słowa Twoje zamień w czyn.
Niech zadrży ziemia,
zagra róg,
bo nic nad Boga…
I dalej:
Księże Prymasie Tysiąclecia,
czy ja doczekam Twej beatyfikacji?
Kiedy Kościół powie, że jesteś święty?
Przyjdź i powiedz jeszcze raz,
na Wiejskiej i w Brukseli:
Non possumus.
Biskup Józef nie doczekał… Tę radość zostawił nam. My doczekamy. I spełni się Ewangelia. Bóg. Honor. Ojczyzna. Zanim odszedł zostawił nam – Niepokalanowianom – na pamiątkę piękny kantyk, którym z wdzięcznością dzielimy się z Czytelnikami tych wspomnień:
O, święty Ojcze, Maksymilianie
(pieśń dla Niepokalanowa)
Niepokalanów – ogród Maryi,
Miasto pokoju, modlitwy bratniej;
I franciszkańska praca ofiarna,
A wszędzie z nimi Niepokalana.
Refren:
O, święty Ojcze Maksymilianie,
Tyś świat zawierzył Niepokalanej.
Z Tobą wołamy: Niepokalana!
Zdepcz głowę węża i moc szatana!
Wiedzą sięgałeś, Ojcze, kosmosu,
Wiarą urosłeś aż ku niebiosom.
I dwie korony Tobie podała
Niebieska Pani – Niepokalana.
O, święty Ojcze Maksymilianie…
Nikt nie zna większej miłości w świecie,
Za życie brata – oddać swe życie;
Świat się zadziwił – skąd mu ta wiara?
Matka ją dała – Niepokalana.
O, święty Ojcze Maksymilianie…
Pokój i dobro podaruj światu
Ty, co gałązkę niesiesz oliwną
Z rajskich ogrodów Maksymiliana,
Lilio przeczysta – Niepokalana.
O, święty Ojcze Maksymilianie…
(bp J. Zawitkowski – 6.01.2018)
Dziękujemy Ci, Przyjacielu, za tę pieśń i za jej przesłanie. Do zobaczenia – w niebie.
o. dr hab. Ignacy Kosmana
Js
0 komentarze